Żyjemy w zabieganych czasach. Nadmiar obowiązków doprowadza nas często na skraj rozpaczy. Pasja? Hobby? Człowieku! Ja nie mam czasu dobrze się po głowie podrapać, a co dopiero znaleźć czas dla siebie. A może marzy Ci się gra na instrumencie? Co w takim wypadku i jak się zmotywować do regularnej pracy?
Przecież znajomi na Instagramie czy Facebooku pokazują, jak nauczyli się wypiekać własny chleb, zbudowali altanę i hotel dla pszczół, udzielają się w wolontariatach, chodzą na spacery. Jeszcze do tego mają dzieci, psa i kredyt na głowie.
Jak oni to robią? Co mogę zrobić samemu, aby ruszyć przysłowiowe cztery litery z kanapy, wyłączyć Netflixa i zabrać się do roboty? Muszę z czegoś rezygnować? Nie chcę. Lubię ten stan. Chcę czegoś nowego, ale najlepiej bez ponoszenia dodatkowych kosztów.
Nie wiem jak Ty, ale ja od razu usłyszałem w głowie mojego wewnętrznego mentora który kazał „wziąć się w końcu do roboty”. To frustrujące, jak diabli. Strach przed zmianami blokuje skutecznie naszą ciekawość i kastruje rozwój. Podpowiem Ci, może dzięki rozwijaniu Twojej pasji strach nie zniknie, ale zmieni się. Podczas rozwoju nowych zdolności aktywujemy inne obszary mózgu, tworzymy nowe połączenie nerwowe. Słowem, pasja wzbogaca, a wynika z ciekawości, a to pojęcie przeciwstawne do strachu.
Gra na instrumencie – droga pełna wyzwań
Ja wybrałem bębny, więc będę pisał z perspektywy perkusisty. Ale w międzyczasie rozwoju muzycznego nauczyłem się jako tako grać przy okazji na gitarze i na basie, coś zagram na pianinie, komponuję, ale wybacz mi – nie jestem zawodowcem. Z definicji słowa „amator” wynika, że to osoba, która kocha to, czym się zajmuje (łac. amare – kochać, amator – ten, który kocha). Cóż, potocznie słowo to stało się synonimem osób które nie podchodzą poważnie do tematu. A jest zgoła odwrotnie!
Nazywam się Bartek, jestem perkusistą, i przyznaję, bywam bardzo leniwy. Możemy potraktować to spotkanie jako grupę „anonimowych prokrastynatorów”. Tych, którzy wiecznie odkładają coś na później. Tych, którzy bardzo cieszą się z sukcesów innych, a zapominają o swoich pasjach. Tych, którzy leżą z pilotem w ręku klikając w międzyczasie serduszka pod zdjęciami naszych znajomych i rodziny (bo cieszymy się razem z nimi, prawda?). Prokrastynacja to zawieszanie marzeń i działań na haku bliżej nieokreślonej „przyszłości”. A zmiana na lepsze może zacząć się tu i teraz! Nie lubisz tekstów motywacyjnych? Też mam ich dosyć – wszystko jest przedstawione w zbyt optymistyczny sposób. Zanim zacznę mówić o regularności ćwiczeń, uczulę wszystkich zabieganych: przede wszystkim wy skorzystacie na przearanżowaniu swojego planu dnia. Dla każdego z nas doba ma 24 godziny, chodzi o przełożenie środka ciężkości z tego, co dookoła, na „Ja”. Wewnętrzy mentor się zamyślił.
Nie jestem z wykształcenia psychologiem – jestem nawigatorem i politologiem. Muzyka i gra na instrumencie to moja pasja, zresztą prawdopodobnie jak Twoja – spotykamy się na blogu Camtronome nie przez przypadek. Możemy sobie podać ręce, bo obydwoje mamy problem z motywowaniem się do działania i chcemy to zmienić.
Czas aby przeanalizować nasze zachowania i plan dnia. Mówisz często o zrobieniu czegoś, ale kończy się jedynie na planach? Chcesz poszerzyć swoją wiedzę, ale nie zapisujesz się na kurs? Chcesz nauczyć się nowego języka, ale godziny spotkań w szzkole są poza Twoim zasięgiem? Jasne, też mam ten problem. Więc podam Ci moją prywatną receptę na sukces: nie wymagam od siebie za wiele. I to działa. Możesz spokojnie przestać czytać ten artykuł – odpowiedź została już udzielona. Wróć do swoich normalnych obowiązków. Albo zostań proszę i doczytaj.
Przygodę z bębnami zacząłem dosyć późno. Słysząc, że dopiero dwóch latach, a może po roku (jak się przyłożę) zacznę grać na perkusji, zwątpiłem czy to w ogóle ma sens. Na swój pierwszy zestaw odkładałem sporo czasu, a i tak wylądowałem z perkusjo-podobnym tworem składającym się z centrali Polmuza, werblem i tomami bez statywów. Granie w garażu, klasyczne oznaki dorastania. Moich starych nagrań z tego okresu nie da się zupełnie słuchać. Do tego centralą zestawu cały czas odjeżdżała, bo nie posiadała nóżek ani ich mocowań. Nie mając pojęcia jak sobie poradzić z problemem bez zakupu nowego zestawu, stabilizowałem bass drum słoikami i paroma cegłami. Pełen pół-profesjonalizm – i piękne czasy.
W pewnym momencie grono moich znajomych zaczęli zasilać inni muzycy i perkusiści. Często spotykałem się z politowaniem („chłopie, ten zestaw zagraża zdrowiu”) albo z kolei pełnym zrozumieniem („też tak zaczynałem”). Co najważniejsze, słuchałem rad, dobrych i złych, chłonąc jak gąbka wiedzę – byłem ciekawy. Niektórzy z przyjaciół pomagali mi modyfikować zestaw, tak aby gra na instrumencie była efektywniejsza i przyjemniejsza. Pospawane gwintowane pręty, talerze zrobione z wyciętej blachy – to nie brzmiało, ani nie wyglądało. Rozstawienie perkusji w piwnicy nie było dobrym pomysłem, trzeba było szukać innego miejsca.
Cały ten czas był szukaniem wiedzy po omacku, na oślep, bez planu, ale też i bez dużych wydatków. Nie byłem przez długi okres czasu pewien, czy w ogóle opłaca się inwestować w pełnowartoośiowy zestaw. Jednak przy okazji nauczyło mnie to pokory do grania i do sprzętu – kosztuje czasem poważne pieniądze i trzeba go szanować. A pasja przetrwała i dzisiaj wcale nie żałuję czasu, który spędziłem na chaotycznych poszukiwaniach. Jednak wiem że mogłem wykorzystać go zdecyowanie lepiej. Podziwiam osoby które potrafią zaplanować swoją ścieżkę rozwoju – od początku do końca, zawsze mają rozpisany plan, a ich gra na instrumencie naprawdę ma sens. Osobiście trochę błądziłem po omacku, nie wiedząc jak zabrać się za temat grania na perkusji od podstaw.
Osobiście miałem przyjemność pracować przez wiele lat w Drumstore w Gdyni, gdzie poznałem wiele niesamowitych osób. Wielu z nich to do dzisiaj moi dobrzy koledzy. A, i co ważne – osoby podzielające tę samą pasję. A zaczęło się od tego, że pewnego dnia przyszedłem odwiedzić salon i poznać osoby, które o perkusji miały dużo większe pojęcie niż ja. Z tego miejsca chcę ich wszystkich serdecznie pozdrowić.
I nie zrozum mnie źle – ten tekst nie jest ściśle perkusyjny. Chcę przekazać Ci uniwersalny przepis – sukces w realizowaniu własnej pasji jest prosty. Wymaga ciekawości, szczerości w stosunku do siebie i dużej cierpliwości do wewnętrznego dziecka, które drzemie w każdym z nas.
Gra na instrumencie – krok 0 – spójrz na czym stoisz
Żyjemy w zabieganych, ale wygodnych czasach. Cała wiedza jest na wyciągnięcie telefonu – nie musimy biegać po księgarniach lub jechać na drugi koniec kraju, aby porozmawiać z ekspertem danej dzieddziny. Nawet dzwonić nie trzeba. Wystarczy wpisać „…. Dla początkujących” albo „… For beginners” w wyszukiwarce i pojawi nam się ogrom wyników stron, filmów i forum. Muzycy, nawet początkujący, mają bardzo ułatwione zadanie. Z reguły w przystępny sposób dowiemy się, jak zacząć grę na perkusji, gitarze, pianinie. Interesuje Cię kurs szydełkowania w weekend? Snycerstwo dla bystrzaków? Kowalstwo artystyczne dla dociekliwych? Jest tego masa, co pokazuje jak często inni ludzie chcą zgłębić podstawy interesującego tematu.
Jak wiemy, takie filmy bywają uzależniające – zostawiają otwartą furtkę dla naszej kreatywności. Dlaczegoby nie spróbować? Przecież wydaje się to na pierwszy rzut oka proste. To pewnie będzie kosztowało sporo pracy i środków, jednak kto ma spróbować, jak nie właśnie Ty?
Przejdź że mną, proszę, przez parę kroków. To moja mała rada jak zacząć przygodę z większością hobby. Jak chociażby zacząć próbować, a wykonanie któregokolwiek z tych kroków jest uż samo w sobie wielkim sukcesem, bo przybliży Cię do poznania sekretów i technik danego zagadnienia. Zawsze warto spróbować!
Gra na instrumencie – krok 1 – znajdź kogoś, kto podziela tę samą pasję
Wierzę w życzliwość innych ludzi. Każdy z nas ma marzenia i pasje, która staje się po czasie motorem napędowym. Daje kopa i chęć do działania. Znajdź osoby lub grupę na forach społecznościowych – dołącz i poczytaj co piszą inni. Nie zniechęcaj się jednak, widząc wielu „ekspertów” którzy wyłącznie krytykują pomysły innych. Takie osoby często mają doświadczenie w danej dziedzinie, jednak brakuje im podejścia i empatii w kierunku osób rozpoczynających przygodę. Potrakuj to, jak cofnięcie się do czasów przedszkola. Każdy z nas zapewne chciał jak najszybciej dorosnąć, umieć już czytać i chodzić do pracy. Te czasy pełnej beztroski minęły, ale zyskaliśmy perspektywę – tego w jaki sposób podchodzić do nauki każdej nowej rzeczy. Najpierw będziemy się gubić, zadawać dziwne pytania i pewnie nie raz narazimy się na palnięcie jakiegoś banału. Ważne jest to, aby nie bać się popełniać tych błędów, bo właśnie na nich się uczymy.
Gra na instrumencie – krok 2 – nawiąż kontakt
Nie od dzisiaj wiadomo, że osobiste spotkanie daje więcej niż obejrzenie nawet dziesiątek filmów na YouTubie. Albo przeczytanie nawet najlepszego podręcznika – lekcje nie odrobią się same! Zachęcam więc do osobistego spotkania osób, które znają się na temacie. Spotkanie przy herbatce pozwoli Ci zebrać informacje, jak przygotować się do danego zagadnienia. Ludzie lubią dzielić się wiedzą i chętnie pomagają osobom, które zaczynają swoją przygodę z instrumentem czy też każdym innym hobby. Sklepy specjalistyczne są często miejscem, gdzie można poznać osoby, które z pasją i zaangażowaniem doradzają i pomagają w podjęciu często nieoczywistych wyborów. Małą podpowiedzią dla muzyków jest wycieczka na koncert lokalnego zespołu, gdzie często nadarza się okazja zamienić parę słów z muzykami. Jak masz możliwość, powiedz że dopiero rozpoczynasz swoją przygodę, poproś o aprę słów porady. W 99% procentach spotkasz się z miłą reakcją. Muzycy mają pojęcie o lokalnej scenie, sprzęcie i sklepach, wię najczęściej skierują Cię na właściwe tory.
Nauka gry na instrumencie – krok 3 – nie poddawaj się
Ogrom wiedzy potrzebnej do przyswojenia tematu i przepracowania go określany jest na około 10000 godzin. To sporo. Licząc z grubsza, bez spania, wstawania i oddawania moczu, to ponad rok intensywnej pracy, po których stwierdzamy, że rzeczywiście poznaliśmy temat. Większość z nas nie jest w stanie zamknąć się w klasztorze ub wyjechać w Bieszczady, rzucając wszystko i zgłębiając grę na instrumencie. Od tego są szkoły. A co jeżeli na szkołę też już jest za późno? Ano, to masz problem. Jeżeli amatorsko (jak już wiemy – z pasją) podejdziesz do tematu, to będziesz znajdować czas na hobby. Dogmat 10000 utarł się i od wielu lat podcina skrzyła osobom, które chcą zacząć poznawać coś nowego. Myślimy że nigdy nie będziemy tak dobrzy, jak osoby które odkryły swoje hobby i zaczęły ćwiczyć zdecydowanie wcześniej. Pamiętaj że…
Krok 4 -… to nie jest wyścig
Pasja powinna sprawiać frajdę i być przyjemna. Jeżeli czujesz, że nie dajesz rady, nie zniechęcać. Odłóż temat na parę dni i spróbuj znowu. Nowe siły i chęć do działania pojawią się same. Jeżeli jednak okaże się, że po wielu próbach wybrany temat nie jest dla Ciebie, pomyśl co dała ta lekcja. Nie wyszło z gitarą? Ale przynajmniej znasz parę akordów, które zagrasz przy ognisku i na jakiś czas zostaniesz lokalnym bardem. Zajęcia śpiewu okazały się klapą? Ale wiesz w jaki sposób rozgrzewać struny głosowe i jak odnajdować dźwięki. Albo i nie. Zawsze skupiaj się na pozytywach, bo one nakręcają Twój rozwój. No i dziecko, szczęśliwe i dumne z siebie, trzeba nagradzać. Masz dużo czasu. Najważniejsze to próbować.
Krok 5 – lekcje
Wybranie się do nauczyciela, w tym wypadku instrumentu, to dobry pomysł. Masz pewne już jakieś podstawy wiedzy, ale pójście o krok dalej może być ciężkie. Wybranie się do nauczyciela na lekcję lub dwie daje naprawdę sporo. To osoby które mają ogromny zasób wiedzy i co najważniejsze – umieją ją przekazać. Zamiast spędzać kolejne godziny ślęcząc przed ekranem, możesz zapytać o rozwiązanie problemu przez nauczyciela – pokażą Ci podstawy zagadnienia i metody pracy nad nimi. Introwertycy i zamknięci przed światem mają obecnie świetną okazję na lekcje online. Może to nie to samo co lekcje *en face*, ale pełne skupienie przez godzinę na temacie jest świetnym ktalizatorem postępu. Moim zdaniem to właściwa droga na skróty.
Krok 6 – wyrabiamy dobre nawyki
Rutyna nie oznacza zawsze nudy. Jest to zmiana nastawienia do zagadnienia i wprowadzenie jegoo elementów do codziennego życia. A poświęcenie się w pełni swojemu hobby, jak gra na instrumencie, chociażby na 15 minut dziennie wyrobi w nas nawyki, które zaowocują po czasie.
Powiesz mi, że Twój plan dnia jest przeładowany. Zgadzam się, mój niejednokrotnie też. Z czasem zdałem sobie sprawę co zapycha naszą uwagę – są to niekontrolowane bodźce z zewnątrz. Pamiętasz sprawdziany w szkole? Presja, pot i łzy, ale w sali podczas klasówki panuje cisza jak Maćkiem zasiał (dobra, nie zawsze, ale wiesz o co w tym wypadku chodzi). Aby być produktywnym, wyłącz telewizor na 15 minut. Wyłącz muzykę. Daaj sobie czas na oddech. Jak to Ci pomaga, zamknij oczy i spróbuj chociażby sobie wyobrazić daną czynność. Pewne badania dowiodły, że osoby które wykonywały pewne ćwiczenia fizyczne w warunkach laboratoryjnych miały podobne wyniki do osób które jedynie wyobrażały sobie, że ćwiczą. Wyobrażały, łapiesz? Może za jakiś czas ktoś opatentuje mentalną siłownię. Z moim wewnętrznym mentorem i leniem przy okazji, od razu kupię karnet specjalnie po to tylko, aby ani razu nie pójść!
Krok 7 – zarządzanie czasem, czyli doba ma tylko 24 godziny
Na przykładzie perkusji i ćwiczeń – nie zawsze znajdę nawet te 15 minut aby przysiąść do pada. Nie wynika to zawsze z lenistwa, oj nie. Często po prostu o tym zapomnę. Nastawiłem sobie jednak dwa alarmy w ciągu dnia – o godzinie 1400 i 1830. To godziny w których mogę wykorzystać chwilę przerwy w pracy czy po obiedzie, aby spróbować usiąść do pada perkusyjnego. Wiem że to może być irytujące – codziennie potwierdzać to samo przypomnienie „padzik” – ale to działa. Jednak podświadomie pamiętam, że zamiast dodatkowego odcinka serialu mogę poćwiczyć rudimenty.
Krok 8 – nagradzaj wewnętrze dziecko
Wierzę również w to, że wszyscy jesteśmy dziećmi, które po prostu z czasem dorosły. Nie sprawia to że zapominamy o pewnych dziecięcych przyzwyczajeniach. Lubiliśmy być nagradzani za to, że wykonaliśmy coś dobrze. Czy to w domu, w szkole, system ocen naszych zachowań ukształtował nas. Dlaczego mielibyśmy się karcić, zamiast nagradzać? Skup się na sobie. Poczuj że pasja która rozwijasz sprawia Ci przyjemność. Daj sobie małą nagrodę. Właśnie po 15 minutach ćwiczenia na padzie pozwalam sobie obejrzeć kolejny odcinek serialu. Albo zjem czekoladę. A często – jedno i drugie 🙂
Jeżeli dziecko się bawi, to lubi mieć pod ręką swoje zabawki. Trzymanie w moim wypadku pada zawsze w widocznym miejscu sprawia, że jest on bardziej dostępny. To samo z gitarą – jeżeli spoczywa ona sschowwana w pokrowcu szafie, to sięgniesz po nią znacznie rzadziej, niż gdyby wisiała zawieszona na ścianie. Często iskierka motywacji pojawia się tak szybko, że zaraz zgaśnie. Wykorzystanie tego momentu to klucz do budowania codziennych nawyków.
Przeszliśmy przez kroki, które wydają się na pozór banalne.” Bartek, przecież to oczywiste oczywistości, o czym ty mówisz! Po prostu zacznij to robić i rób to regularnie. Małymi kroczkami do przodu. To nie jest nic nowego” Czy aby na pewno?
Poświęcasz przynajmniej 15 minut dziennie na swoje pasje? Bo ja zacząłem, a motywację do działania znajduję każdego dnia, chociaż czasami jest bardzo ciężko. Składam Ci więc propozycję – a może wyzwanie. Przez 7 dni w tygodniu ćwicz co najmniej 15 minut dziennie – niech gra na instrumencie stanie się nawykiem. Jestem bardzo ciekawy jak Twoje hobby zacznie się rozwijać, jeżeli przez tydzień poświęcisz mu chwilę czasu. Codziennie! Bez oszukiwania, bez nadrabiania czasu jednego dnia, aby następnego mieć wolne (winny!) . Codziennie! I jeżeli się nie uda, to też super. Najważniejsze że przez te parę dni się udało. Znasz jakiegoś kulturystę? Ludzie chodzący na siłownię mają dobrze rozpracowany system planowania treningów. Pod względem motywowania się wzajemnie do ćwiczenia są niezastąpieni i bardzo szanuję ich podejście.
Postanowiłem zrobić coś dla siebie. Ćwiczenia na padzie perkusyjnym zredukowałem do minimum – chcę mieć kontakt z instrumentem, nawet jeżeli krótki – to regularny. Mam zawsze ze sobą przenośny padzik – montowany na kolano i parę pałeczek, których używam wyłącznie do pada. To powala mi ćwiczyć w każdych warunkach. I nie czaruję się – nie chcę być profesjonalistą, nie marzą mi się trasy koncertowe. Po prostu kocham grę na perkusji, i tyle. W Camtronome mam zapisany własny zestaw ćwiczeń i wracam do nich, kiedy tylko mam ochotę i chwilę wolnego czasu. Albo właśnie skończył się film, a ja czuję że chętnie bym poćwiczył. Zostawiony na widoku pad przypomina mi o tym, że warto jest rozruszać ręce.
Pad leży zawsze na widoku, aby przypominał mi o tym, że gra na instrumencie wymaga ćwiczeń i kooreynacji. Ćwiczę różne tempa i podziały. Camtronome – którego używam i polecam z całego serca – to metronom zaprojektowany dla wszystkich muzyków. Osobiście takk samo ćwiczę grę na basie i na gitarze. Bez wysiłku, łatwo, przyjemnie. Zaprogramowane kawałki i różne ćwiczenia mogę odpalić w ciągu paru sekund, bo pewnie jak większości z nas- smartphone towarzyszy mi przez większość dnia. A co najważniejsze – raz na jakiś czas odpalam kamerę i nagrywam to, jak ćwiczę, aby korygować swoją postawę… I głupie miny. Może Ty nie masz tego problemu, ale wydaje mi się że jak ćwiczę to nadmiernie się skupiam. Pewnie dlatego niektóre zespoły grają w maskach! 😀 Dodatkowo polecam funkcję Tap tempo, dzięki której w banalny sposób możesz w kilka sekund ustawić swój metronom za pomocą paru dotknięć.
Mam nadzieję, że zachęciłem Cię do odkurzenia marzeń. Jazda konno, skok ze spadochronem, stolarstwo czy granie na perkusji – to wszystko może być jednorazowym pomysłem, stać się hobby lub pomysłem na życie. Jeżeli odnajdziesz swoją pasję, poświęcaj jej uwagę. Rozwijaj ciekawość i otaczaj się ludźmi, którzy mają do przekazania wiedzę – a przede wszystkim – są życzliwi. Bez nich świat byłby szary i bez wyrazu.
Trzymam kciuki za Twoje postępy i poszerzanie horyzontów! Pamiętaj, jedynie 15 minut, ale dzień w dzień. Przez tydzień. Założymy się że dasz radę?
Piąteczka, Bartek.