Witamy w drużynie!
My też jakiś czas temu – podobnie jak Ty – wpadliśmy w muzykę po uszy. Bycie słuchaczem to jedno, ale granie i tworzenie – tak, tutaj zaczyna się prawdziwa zabawa. A wraz z nią pojawi na Twoim telefonie pojawi się metronom i rozpocznie się prawdziwa nauka.
Jeżeli stwierdzasz u siebie poniższe syndromy:
– czujesz przyjemne dreszcze podczas ćwiczeń
– analizujesz piosenki które znasz z dzieciństwa pod względem harmonii lub podziałów rytmicznych
– w wolnej chwili zastanawiasz się co byś dzisiaj pograł /a
…. to wiedz, że możesz mieć poważny problem – masz szansę zostać muzykiem.
Jak wiemy – pieniądze z tego są żadne (wystarczyło zostać programistą lub prawnikiem!) ale – nie robimy tego tylko dla milionów monet.
Nasze muzyczne Zen jest ważniejsze niż wszystkie skarby tego świata. Robimy to z potrzeby serca.
A teraz do rzeczy.
Co robisz źle podczas ćwiczeń?
Po pierwsze primo: wymagasz od siebie za wiele.
Stop. Koniec z nierealistycznymi założeniami. Nikt, absolutnie nikt nie urodził się muzykiem, a ten pięciolatek z gitarą prawdopodobnie od trzech lat ćwiczył na poważnie skale – zanim jeszcze nauczył się mówić.
YouTube oprócz swojej oczywistej, edukacyjnej wartości potrafi wpędzać nas w kompleksy. Ten uliczny muzyk z gitarą śpiewający niesamowitym głosem nie wspomina podczas trzyminutowego występu o miesiącach przygotowań do zagrania tej jednej piosenki. Nie ma cudów – jest tylko ciężka, ale bardzo satysfakcjonująca praca.
Musimy uwolnić się od syndromu muzycznej modelki – obniż trochę swoje oczekiwania i zacznij cieszyć się z małych rzeczy. Nastawiając się na progres i nieustanny rozwój pamiętaj o zasadzie 10000 godzin.
Tyle właśnie czasu trzeba spędzić na nauce gry czy to na gitarze, na pianinie czy ćwiczeniem rudimentów za perkusją aby dojść do wyższego poziomu wtajemniczenia.
To przeszło 400 dni pracy non stop – bez przerwy na małe mniam mniam ani siusiu.
To sporo czasu. Więc coś trzeba z tym zrobić.
Możesz przyspieszyć swój muzyczny rozwój korzystając z naszych przyjacielskich rad. Jeżeli nie chcesz – nie ma sprawy!
Mówi się że 300 godzin spędzonych na ćwiczeniu na instrumencie (z użyciem metronomu ofkorz!) pozwoli Ci dojść do poziomu średnio zaawansowanego. To ponad 3 razy mniej , ale zakładając że będziesz ćwiczyć CODZIENNIE (tak, codziennie) przez bitą godzinę – zajmie Ci to sześć lat.
Już wygląda to nieco lepiej, prawda? Bardzo teoretyczne dojście do mistrzostwa – czarnego pasa w graniu na instrumencie – to pełnoletni okres muzycznego dojrzewania, bo przeszło osiemnaście lat.
Ale czy na pewno chcesz być Mistrzem? Kiedy ćwiczysz regularnie i co najważniejsze – poprawnie – to masz sporą szansę. Zaplanuj treningi w Camtronomie, zapisuj pomysły, przepisuj tabulatury, oglądaj filmiki. Ćwicz, interesuj się, żyj instrumentem – pozwól aby muzyka stała się elementem Twojej rzeczywistości.
Po drugie secundo:
Nie ucz się muzyki na coverach.
Nauczenie się pentatoniki na gitarze pozwoli Ci odkryć klucz do wielu numerów które znasz i lubisz grać. Jednak poskładanie takiej wiedzy ze strzępków akordów i zagrywek w drugą stronę nie jest łatwe.
Równoważ naukę teorii z przyjemną praktyką i staraj się przełamać żmudne ćwiczenia odrobiną relaksu i ćwiczeniem numerów – szczególnie dla weryfikacji świeżo nabytych umiejętności.
Istotne jest uczenie się podstaw muzycznej teorii wraz z tym, co sprawia ci przyjemność. Jeżeli zaprzęgniesz do roboty Camtronome – zobaczysz jak poprawi się Twoja poprawność.
Czym więcej ćwiczysz i przede wszystkim – słuchasz muzyki, tym więcej szczegółów wyłania się spod pozornie prostych dźwięków. Analizuj je pod względem harmonii, rytmu, kompozycji. Szukaj klucza według którego powstał dany utwór. Może to być inny strój gitary, czy skala modalna. Niektóre utwory powstawały w oparciu o np. egzotyczny, plemienny rytm nieznany w zachodniej muzyce. W przełożeniu na zestaw perkusyjny zabrzmiały nietuzinkowo i oryginalnie. Historia powstania piosenki może pokazać Ci ją w zupełnie nowym świetle.
Po trzecie tertio:
Uważaj na pochlebstwa!
Ok, grasz. Dla osób niezaznajomionych z meandrami gry na instrumencie okazujesz się być półbogiem, obdarzonym talentem człowiekiem, który potrafi wirtuozersko zagrać akordami szlagiery robiące niesamowitą robotę u cioci na imieninach. Jeżeli taki był Twój cel, oraz okazjonalne przyciągnięcie płci przeciwnej (niekoniecznie u cioci na imieninach!) to gratuluję – zaliczone.
Czy jednak o to chodzi?
Szukaj zawsze swoich Sensei z półki wyżej. Analizuj swoje błędy, nagrywaj ćwiczenia i pomysły za pomocą Camtronome.
Wysyłaj nagrania jeżeli nie masz możliwości spotkania się z kimś twarzą w twarz. Pójdź na lekcję do nauczyciela aby zwrócił uwagę na Twoje błędy i podpowiedział w czym tkwi problem. Niech Cię nakieruje. Wyjaśni podstawy gry z metronomem, czym jest tempo, podział na takty.
Dzięki temu Twoje kółko adoracji zapełni kiedyś stadiony. A Ty podziękujesz samemu sobie za krew, pot i łzy które wylałem podczas tych lat grania. Bo nareszcie się opłaciło to, do czego wszyscy dążymy – spełnienie marzeń!
Trzymam kciuki,
Bartek.